W sercu hinduizmu - południowe Indie


Indie to niezwykle bogata mozaika kultur i religii. Można tu znaleźć wyznawców głównych religii świata: islamu, buddyzmu, chrześcijaństwa, lecz najbardziej charakterystycznym dla tego kraju jest hinduizm, zespół wierzeń wywodzący swe korzenie z subkontynentu indyjskiego. Wyznawcy tej religii zamieszkują we wszystkich regionach Indii, lecz najwspanialsze świątynie poświęcone bogom hinduizmu zostały wzniesione na południu subkontynentu. Stąd też, aby móc zanurzyć się w świat hinduistycznych wierzeń i obrzędów właśnie tam postanowiliśmy skierować swe kroki, planując wyprawę do Azji Południowej.

Swoją podróż po południowych Indiach rozpoczynamy od Kanchipuram - jednego z siedmiu świętych miast Indii. Począwszy od VII wieku było ono stolicą potężnych królestw panujących na południu subkontynentu: Pallava, Chola i Vijanayagar. Budowano tu wówczas wiele świątyń poświęconych w większości głównym bogom hinduizmu, Sziwie i Wisznu - niektóre z nich zachowały się w dobrym stanie i są wykorzystywane w czasach dzisiejszych. Świątynie te są rozrzucone na dużym obszarze, wsiadamy zatem do rikszy i ruszamy na zwiedzanie miasta.

Najpierw udajemy się do najstarszej świątyni Kanchipuram, Kailasanatha. Została ona wzniesiona przez króla Rayasimba z rodu Pallava w końcu VII wieku i stanowi doskonały przykład wczesnej architektury drawidyjskiej. Świątynia jest niewielka i niedostępna we wnętrzu, oglądamy zatem zewnętrzne rzeźby i resztki malowideł świadczących o prostocie sztuki dawnych mistrzów. Następnie w padającym deszczu przemieszczamy się do jednej z największych świątyń w mieście, Varadaraja. Ta zbudowana przez królów Vijanayagar, poświęcona bogowi Wisznu świątynia jest miejscem licznych pielgrzymek; na dziedzińcu obserwujemy grupę młodych mężczyzn przygotowujących się do modlitw. Dużą atrakcję stanowi otwarty kamienny pawilon, mandapam, z pięknie rzeźbionymi kolumnami w formie jeźdźców na koniach i wykutymi z kamienia ozdobnymi pierścieniami.

Podobna pod względem rozmiarów jest następna odwiedzona przez nas świątynia, Ekabmareshwara. Najbardziej imponującą jej część stanowi olbrzymia brama wejściowa, gopura, o wysokości 59 metrów, z której szczytu roztacza się ciekawy widok na cały świątynny kompleks. Świątynia została wzniesiona w XVI wieku; jest poświęcona bogowi Sziwie, zaś jej nazwa oznacza "Pana Drzewa Mango" ze względu na bardzo stare drzewo rosnące na jednym z wewnętrznych dziedzińców, którego cztery gałęzie symbolizują hinduskie religijne księgi, Wedy.

Nieco zmęczeni deszczową pogodą docieramy do ostatniej z głównych świątyń Kanchipuram, Kamakshiamman. Wyróżnia się ona dużym ruchem pielgrzymów przybywających tu na modły: przy wejściu wita nas świątynny słoń, zbierający datki od wiernych. Świątynia jest poświęcona bogini Kamakshi - bóstwu opiekuńczemu Kanchipuram; w jej centrum znajduje się złota gopura. Zaglądamy na świątynny dziedziniec, przyglądamy się rytuałowi zbierania datków przez słonia i pełni wrażeń wracamy wieczorem do naszego hotelu.

Następnego dnia rankiem ruszamy w dalszą podróż, w stronę wybrzeża Zatoki Bengalskiej. Docieramy do położonej nad samym morzem niewielkiej miejscowości Mahabalipuram. Miejscowość ta była pomiędzy V i VIII wiekiem ważnym portem morskim królestwa Pallava; wówczas też powstało wiele świątyń i skalnych rzeźb, które możemy do dziś podziwiać. Najbardziej znane są tzw. Świątynie Nadbrzeżne z VII wieku, usytuowane nad samym brzegiem morza, będące świetnym przykładem "czystej" architektury drawidyjskiej. Przyglądamy się mocno już startym przez wiatr rzeźbom pokrywającym ściany i zwieńczenia świątyń zastanawiając się nad usytuowaniem tych budowli w tak nietypowym miejscu. Następnie ruszamy w głąb miejscowości, gdzie znajduje się inny ciekawy kompleks świątynny, Rathas. Nazwa oznacza bohaterów z hinduskiego eposu Mahabharata; zostały tu zgromadzone modele wszystkich drawidyjskich świątyń znanych budowniczym w VII wieku n.e. Stąd też różnorodność rzeźb i budowli, stanowiąca atrakcję dla wielu turystów, w tym także Hindusów pragnących bliżej poznać historię swojego kraju.

Mahabalipuram jest usytuowana u stóp skalistego wzgórza, usianego licznymi głazami i zagłębieniami. W tych zagłębieniach wykuto kilka niewielkich świątyń, zwanych mandapam, ozdobionych kamiennymi rzeźbami. Sztuka kamieniarska jest zresztą w Mahabalipuram bardzo rozwinięta; obserwujemy młodych ludzi wykuwających niemal wprost na ulicy figurki bogów, które następnie są sprzedawane na licznych ulicznych straganach. Szczytowym przykładem tej sztuki jest olbrzymia skalna płaskorzeźba, zwana Narodziny Gangesu. To kilkunastometrowej długości dzieło przedstawia bóstwa i zwierzęta w pokutnym orszaku w celu uzyskania przychylności boga Sziwy; jest to jedna z najbardziej realistycznych skalnych rzeźb w Indiach.

Mahabalipuram to wyjątkowe miejsce pod względem zabytkowym, mające zarazem urok niewielkiej wsi usytuowanej malowniczo wzdłuż wybrzeża morskiego. Nic więc dziwnego, iż wielu turystów przybywa tu na czas dłuższy; my jednak następnego dnia rano ruszamy w dalszą drogę na spotkanie kolejnych ważnych miejsc hinduizmu. Po całodziennej podróży niemiłosiernie zatłoczonymi lokalnymi autobusami docieramy wieczorem do miasta Tanjore (Thanjavur). Miasto to było stolicą królestwa Chola; rozwijało się szczególnie intensywnie w wiekach IX - XIII, wówczas powstawały tu liczne budowle będące świadectwem szczytowego rozwoju sztuki drawidyjskiej. Najwspanialszym przykładem tej sztuki w Tanjore jest świątynia i fort Brihadeshwara, wzniesione przez władcę Chola, Raja Raja na przełomie X i XI wieku. Cały świątynny kompleks otoczony jest wysokim murem; do jego wnętrza prowadzą dwie bramy zwieńczone potężnymi gopurami. Na wewnętrznym dziedzińcu oglądamy olbrzymią rzeźbę byka Sziwy, Nandi (największa w Indiach), wykutą z jednego wielkiego kamienia. Olbrzymie wrażenie sprawia główna świątynia o wysokości 63 metrów, we wnętrzu której kryje się potężny lingam Sziwy o wadze 81 ton! Niestety to najświętsze dla Hindusów miejsce (sanctum sanctorum) jest dla nas niedostępne, podziwiamy zatem zewnętrzne ściany świątyni, niezwykle bogato ozdobione rzeźbami o tematyce hinduistycznej (oraz buddyjskiej). Możemy w pewnym momencie wejść do jednego z bocznych pomieszczeń, gdzie przyglądamy się przez dłuższą chwilę rytuałowi składania darów ofiarnych na ręce "kapłana" sprawującego rolę pośrednika pomiędzy bóstwem i wiernymi. W nagrodę za ofiary wierni są namaszczani na twarzach białą substancją; całe rodziny przybywają tu, aby zaskarbić sobie przychylność swych bogów. Po odbyciu modłów wierni posilają się i kontemplują w cieniu drzew na dziedzińcu świątyni.

Kolejnym ważnym miastem na naszej trasie jest Trichy (Tiruchirappalli). Jego najbardziej charakterystyczny element stanowi widoczna z każdego punktu miasta Świątynia na Skale (Rock Fort Temple). Ta budowla została wzniesiona na szczycie stromej, 83-metrowej skały usytuowanej w centrum Trichy. Na szczyt prowadzi 437 stopni wykutych w skalnym tunelu. Zostawiamy buty u podnóża skały i ruszamy w tłumie Hindusów w górę. W połowie drogi mijamy wykutą w skale poświęconą Sziwie świątynię Sri Thayumanaswamy i niebawem docieramy na szczyt zwieńczony niewielką budowlą, w której wnętrzu wyznawcy hinduizmu składają swe ofiary. My zaś podziwiamy niezwykłą panoramę miasta i okolic o zachodzie słońca; u stóp skały rozciąga się gęsta zabudowa centrum Trichy, zaś w oddali, za odnogą rzeki rysują się kształty budowli na obszarze jednego z największych kompleksów świątynnych w Indiach, Sri Ranganathaswamy.

Zespół ten jest usytuowany w dzielnicy Trichy, Srirangam, na wyspie rzeki Cauvery. Składa się on z wielu świątyń, w większości pochodzących z XIV - XVII wieku, obejmując łączną powierzchnię 250 hektarów. Otacza go w sumie 7 koncentrycznych murów z 21 ozdobnymi bramami. Przekraczamy pierwsze cztery bramy zwieńczone potężnymi, barwnymi gopurami i docieramy do właściwego wejścia na teren świątyń. Tu z przewodnikiem wychodzimy na dach jednej z nich, skąd roztacza się niezwykły widok na dachy wielu budowli o rozmaitych kształtach i kolorach. W centrum świątynnego kompleksu wznosi się olśniewająca złotem budowla - to najświętsze dla wyznawców hinduizmu miejsce, sanctum sanctorum. Po zejściu z dachu przechadzamy się po wewnętrznych dziedzińcach, zaglądamy do wnętrz niektórych świątyń, podziwiamy piękne rzeźby zdobiące ich mury. Czuje się atmosferę religijności tego miejsca: oglądamy wielu pielgrzymów, przybywających tu nieraz z odległych miejsc kraju. Chłoniemy więc tę atmosferę, w myślach jednak wybiegając już do następnego celu naszej wędrówki.

A jest nim jedno ze świętych miejsc hinduizmu - Madurai. To milionowe miasto ma długą liczącą 2000 lat historię; było m.in. stolicą królestw Pandya i Chola. Ale tym co przyciąga tu olbrzymie rzesze pielgrzymów i tłumy turystów jest usytuowana w sercu miasta słynna świątynia Shree Meenakshi. Ta niezwykła budowla stanowi szczytowe osiągnięcie "barokowej" architektury drawidyjskiej. Jej potężne gopury są gęsto pokryte niezliczonymi barwnymi rzeźbami bogów, bogiń, zwierząt i mitycznych postaci. Przypomina nam to trochę Disneyland, ale dla Hindusów świątynia jest jednym z najważniejszych miejsc religijnych w Indiach; ściągają tu pielgrzymi z całego kraju. Przekraczamy bramę świątyni i chłoniemy atmosferę tego niezwykłego miejsca. Na dziedzińcu znajduje się duża sadzawka, w której pielgrzymi dokonują ablucji. Dalej do miejsc modlitw prowadzą długie korytarze; miejsca te toną w półmroku, rozświetlanym jedynie światłem lampek lub pochodni. Pielgrzymi składają swe ofiary z ryżu, kwiatów i owoców, "malują" posążki bóstw czerwoną ochrą, medytują; niektórzy z nich zmęczeni długą podróżą wypoczywają i posilają się. Oczywiście najświętsze miejsce, sanctum sanctorum jest dla nas niedostępne, ale 90 % świątyni udostępniono do zwiedzania, możemy zatem przechadzać się po licznych dziedzińcach i wewnętrznych pomieszczeniach. Na jednym z dziedzińców spotykamy "przewodnika", który pragnie pokazać nam widok całego świątynnego kompleksu z dachu sąsiedniego domu. Godzimy się na tę krótką wycieczkę w pełni świadomi, że po drodze będziemy musieli "zaliczyć" hinduski sklep. I rzeczywiście, najpierw oglądamy dywany, meble i inne wyroby hinduskiego rękodzieła, lecz tę przymusową wizytę wynagradza nam widok z dachu. Przed nami roztacza się cały świątynny kompleks z 12 potężnymi gopurami (każda o wysokości 45 - 50 metrów). Wokół świątynnych murów tętni bogate życie starego miasta; jedną z jego atrakcji jest niezwykły bazar, na którym pracuje kilkudziesięciu krawców, mogących "od ręki" uszyć spodnie lub koszulę. Wieczorny spacer po tym bazarze dopełnia wrażeń z pobytu w Madurai.

Następnego dnia ruszamy w dalszą podróż, aby dotrzeć do Rameswaram - jednego z najbardziej świętych miejsc południowych Indii, nazywanego Waranasi Południa. Ta niewielka wioska usytuowana nad Zatoką Bengalską stanowi cel pielgrzymek dla bardzo wielu Hindusów. Tu bowiem znajduje się świątynia Ramanathaswamy, stanowiąca centrum pielgrzymkowe zarówno dla wyznawców Sziwy jak i Wisznu. Pochodząca z XII wieku budowla jest prawdziwym klejnotem późnej architektury drawidyjskiej. Szczególnie chlubi się olbrzymimi korytarzami okalającymi świątynię centralną, o łącznej długości 1220 metrów (najdłuższe w Indiach!), otoczonymi misternie rzeźbionymi kolumnami. Wejście do świątyni wieńczy olbrzymia gopura o wysokości 54 m. Przed wejściem obserwujemy pielgrzymkowe życie; szczególnie ciekawie wygląda ono nad brzegiem morza, gdzie Hindusi przybywają całymi rodzinami, aby odbyć w morskiej wodzie swe rytualne ablucje.

Rameswaram ma dodatkowy urok; miejscowość jest usytuowana u nasady niewielkiego piaszczystego półwyspu, przechodzącego następnie w ciąg wysepek. To miejsce nazywa się Mostem Adama i stanowiło nie tak dawno ruchliwe połączenie z wyspą Cejlon, odległą tylko o kilkadziesiąt kilometrów. Obecnie, z powodu wojny domowej w północnej części Sri Lanki, ruch w porcie Rameswaram i jego okolicach zamarł; tory kolei biegnącej w stronę Cejlonu zasypuje piasek. Aby zrelaksować się po zwiedzaniu miasteczka wyruszamy rikszą na koniec półwyspu. To jeden z "krańców świata" - wysoka piaszczysta plaża, spokojne lazurowe morze, kilka majaczących w oddali łódek rybackich - magiczne miejsce gdzie chciałoby się pobyć dłużej...

Ale przed nami następny cel - prawdziwy południowy kraniec Indii, czy Przylądek Komoryn i położona w jego pobliżu miejscowość Kanyakumari. Wieczorem wsiadamy do "ekspresu de luxe" czyli rozklekotanego autobusu i ruszamy w ośmiogodzinną podróż na koniec subkontynentu indyjskiego. Podróż podnosi nam poziom adrenaliny; kierowca pędzi po wąskich, nierównych drogach z prędkością 100 km/godz.; kręta droga prowadzi w końcowej fazie przez prawie bezludne obszary, więc oddychamy z ulgą gdy na horyzoncie dostrzegamy morze świateł. To Kanyakumari! Gdy docieramy do miasta, jest jeszcze ciemno. I tu pierwsze zaskoczenie; mimo tak wczesnej pory na ulicach widać mnóstwo pielgrzymów. No tak, wszak to jedno z najważniejszych miejsc pielgrzymkowych w Indiach. Wkrótce zaczyna się rozwidniać i z tarasu naszego hotelu obserwujemy wspaniały spektakl przyrody - wprost z wód Oceanu Indyjskiego wynurza się olbrzymia tarcza słońca wywołując piękną grę światła na niebie i wodzie. Tymczasem pielgrzymi tłumnie udają się nad brzeg morza, by tu dokonać swych porannych religijnych ablucji. Przy brzegu znajduje się także świątynia Kanyakumari - miejsce modłów wyznawców hinduizmu. Jest ona poświęcona Parwati, małżonce Sziwy, która tu występuje we wcieleniu Devi Kanya, czyli Bogini Dziewica. 200 metrów od brzegu, na niewielkiej skalistej wysepce jest usytuowana inna ważna budowla Kanyakumari - Mauzoleum Vivekanandy. Ów hinduski filozof i społecznik medytował tu w 1892 roku; na pamiątkę tego wydarzenia wzniesiono w miejscu medytacji budowlę, odzwierciedlającą style architektoniczne z różnych części Indii.

Przechadzamy się po pełnym pielgrzymów miasteczku, starając się uchwycić atmosferę tego miejsca. Do pełnego szczęścia brakuje nam dużej świątyni, w której możnaby poczuć klimat religii hinduistycznej. Dowiadujemy się, że taka świątynia znajduje się w Suchindram, 13 km od Kanyakumari. Późnym popołudniem wsiadamy więc do rikszy i przez ryżowe pola pędzimy do tej świątyni. Przybywamy tu już o zmierzchu; to pora, gdy w świątyni zaczyna się tzw. ceremoniał ognia. Wzorem Hindusów zrzucamy górną część odzienia i zanurzamy się w głąb budowli. A tu rozgrywa się niesamowity dla nas spektakl. W mrocznych pomieszczeniach świątyni widać modlących się pielgrzymów. Lecz jedno miejsce jest jasno oświetlone pochodniami. Zbliżamy się tam i obserwujemy niezwykły ceremoniał. W środku pomieszczenia za niewielkim ogrodzeniem znajduje się figura bóstwa. Mistrz ceremonii podaje każdemu zbliżającemu się pielgrzymowi zapaloną pochodnię. którą ten następnie składa u stóp bóstwa. Gra świateł i cieni na ścianach świątyni i twarzach ludzi stwarza niepowtarzalną atmosferę. Chłoniemy ją przez dłuższą chwilę, aby zatrzymać w sobie nastrój chwili. Następnego dnia bowiem opuszczamy już stan Tamil Nadu - serce hinduizmu udając się w dalszą podróż po subkontynencie indyjskim.
Ale to już całkiem inna opowieść...




© Copyright by Zbigniew Bochenek. Design by Jac.